KOLOROWO MI
Tak jakoś nam kobietom zmieniają się gusta dotyczące ubrań, fryzur i kolorów. Porównując siebie sprzed lat i obecnie łatwo dostrzegamy różnicę nie tylko w stylistyce, bo ta zmienia się w zależności od panującej mody. Często widzimy także, a może głównie, że nasze kolory się zmieniają. Ja sama jako młoda dziewczyna ubierałam się często na czarno , brązy jakieś, ciemne zielenie. To takie bezpieczne było. Łatwo się schować za kolor, który uznawałam za bezpieczny. A że posiadałam całą masę kompleksów…taka okularnica z nadwagą… to ta czerń sprawiała, że czułam się niewidzialna.
Mówią, że czerń to nie kolor tylko stan umysłu i chyba coś w tym jest. Pogłębiając ten temat na jednym z warsztatów dotyczącym kolorów doszłyśmy wspólnie z innymi kobietami do wniosku, że nie jesteśmy odosobnione w tym temacie. Często wybieramy kolory stonowane, bezpieczne, choć z wiekiem rzeczywiście coś w naszych głowach zaczyna się zmieniać. Wcale nie jest tak , że skoro uznajemy same siebie za nostalgiczną i romantyczną panią jesień to takim typem urody jesteśmy…nie. Fajnie jak kobiety są świadome same siebie i to nie tylko w kwestii majątku, zawodu czy rodziny.

Namawiam Was wszystkie do poznania tego tematu bo zawsze warto wiedzieć więcej o sobie samej. My jako obserwatorki również zauważamy to jak ubierają się inne kobiety, co sobą reprezentują. Możemy sobie wmawiać, że „szata nie zdobi człowieka”, że nie ważne jest to co nosimy ale to co mamy w głowie, oczywiście, jeśli ktoś chce tak myśleć nie oceniam, nie krytykuję. Sama popełniam bardzo wiele błędów jeśli chodzi o garderobę, ale uważam, że warto jest być chociaż trochę świadomym samej teorii, może kiedyś pokryje się ona z praktyką. To, że nasz wygląd ma wpływ na otoczenie, na to jak jesteśmy postrzegane przez innych wiadomo nie od dziś. Psychologowie nazywają to „efektem aureoli”. Uzyskujemy go dzięki swoim świadomym decyzjom dobierając poszczególne elementy garderoby lub zupełnie nieświadomie wybierając z szafy przypadkowe ubrania.



Skoro blog dotyczy kobiet świadomych, dbających o swój rozwój nie mogę pominąć tematu dobrego samopoczucia mającego związek z naszą garderobą. Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia styliści, trenerzy personalni wspólną linią, która łączy nasze dobre samopoczucie z tym co widzą w nas inni jest to jak się nosimy. Na podstawie ich teorii mogę stwierdzić, że zarówno porzucenie starych dresowych spodni jak i wielkich bawełnianych „gaci” powoduje u nas poczucie zmiany na lepsze. To zadziwiające jak zwykła zmiana bielizny na bardziej kobiecą, seksowną może pomóc dostrzec kobietę w kobiecie, nawet jeśli jest ona ukryta pod sukienką. Równie zadziwiające jak wyrzucenie podartych i rozciągniętych spodni , które wyzwala w nas nieco bardziej zadbaną kobietę. Tak wiele z nas po powrocie z pracy do domu przybiera jakieś podarte, znoszone szmatki i staje się kimś innym, jakby w domu wśród najbliższych nie wolno nam było czuć się kobieco. Wydaje mi się że to może być jedną z przyczyn dla których jesteśmy traktowane tak jak wyglądamy, widząc kobietę elegancką reprezentującą tzw. „power dressing” obdarzamy ją szacunkiem natomiast, kiedy jest ona niechlujnie ubrana to jest tzw. kurą domową, choć często jest to jedna i ta sama kobieta. Wydaje mi się, że chyba wszystkie wolimy być szanowane niż traktowane przedmiotowo. I nie mam tu wcale na myśli tego, że od dzisiaj mamy się nosić po domu w garsonkach i szpilkach . Nie mam wcale takiego zamiaru, ale przyjrzyjmy się swojej szafie.



Justyna na warsztatach powiedziała ciekawą rzecz, że sprzątając co jakiś czas w szafie odkładała ubrania na różne „kupki” i ta tzw. ”kupka rzeczy domowych do sprzątania” była największa, jakby nic innego w życiu nie robiła tylko sprzątała. Też tak macie?? Bo ja mam. Żal wyrzucić bo przecież jeszcze się przyda do tzw. „chodzenia po domu”. Czy my kobiety warte milion rzeczywiście najlepiej czujemy się w szarych dresach z wypchanymi kolanami. Czy nie możemy zmienić nawet tego domowego stroju na jakiś bardziej modny, kolorowy , nowy?? Wiem z autopsji, że można i że działa. ☺ Pogłębiajcie swoją wiedzę na temat kolorów, typów urody, bądźcie kobietami świadomymi siebie. Jestem pewna , że ten temat pojawi się u mnie nie raz, bo jest ciekawy, obszerny i radosny. Zabawa kolorami i poznawanie samej siebie w różnych odsłonach to może być nauka na wiele lat. Warsztaty u Justyny będą się pewnie jeszcze nie raz pojawiać i postaram się również na łamach bloga o tym informować. Ściskam Was kolorowo.
You May Also Like



Nasza grupa
25 lipca 2021


NORMALNA PRACA
18 września 2019


4 komentarze
Agnieszka
Super artykuł! Jestem zapewne id Pani starsza. Inne pokolenie….i co z tego??? To nie ma znaczenia. Mam tylko 1 bluzkę i getry do sprzątania. Codziennie jestem ubrana na tzw wyściowo. Nie zmieniam i nigdy nie zmieniałam ciuszków po pracy. Zawsze czuję się elegancko ubrana. Twgo nayczyła mni mama jak miałam 16 lat. Nie pozwoliła mi na wizerunek szarej myszki. W 1976 roku wszystko było nijakie. Więc szyłyśmy wspaniałe, niepowtarzalne kreacje. Dopracowane co do kroju i wykonania! Żadnych wiszących nitek, czy nierównych sukienek na dole!!!!
Do stroju obowiązkowo perfumy jako wykończenie, biżuteria i buty….
Co do butów to wejście w kimakterium i brak hormonów często prowadzi do zaniku chrząstek w stawach stóp i żegnajcie szpilki. Trudno kupić buty i ładne i wygodne.
Aymutorce i czytelniczkom życzę wszystkiego co najlepsze.😉😉😉
Monika
To wspaniale Agnieszko. Tylko brać z Ciebie przykład. Pozdrawiam serdecznie.
Becia
Jak zwykle w punkt Monia!!
Monika
Dziękuję że tu jesteś