• Nasza grupa

    Ponad dwa lata temu stworzyłam na facebooku grupę „Kobieta Warta Milion”. Po co? Po to, żeby mieć kontakt z kobietami dla których piszę, robię to przecież nie tylko dla siebie. Chciałam znać ich opinie o moich artykułach, czy się ze mną zgadzają czy nie. Jakie jest ich spojrzenie na świat, który nas otacza. Każda z nas przecież jest inna i każda niesie inny bagaż doświadczeń. To dla mnie ważne, żeby mieć jakiś odnośnik, jakiegoś odbiorcę. Nie sądziłam wtedy, że z biegiem czasu tak wiele z tych kobiet poznam osobiście i będę miała z nimi tak bliski kontakt. Internet to nie tylko śmieszne zdjęcia, cytaty czy konkursy i ankiety. To przede wszystkim „obecność”. Tak, jest bardzo ważna. Nawet jeśli nie każda z członkiń grupy  i nie zawsze, wchodzi w jakiś post i nie bierze czynnego udziału, w tym co publikuję, to wiem, że jest gdzieś tam daleko, lub całkiem blisko. Poczucie, że nie jesteśmy same jest przecież bardzo ważne. Kiedy kobiety piszą, że mi dziękują, że jakiegoś kopa dają im moje wpisy lub artykuły, do których je często odsyłam, że osiągają pion w swoim życiu, to jest to dla mnie znak, że warto, że to wszystko ma sens. A świat jest przecież pełen ludzi tak mało życzliwych, obserwujących jedynie porażki i upadki, ludzi, którzy zamiast dopingować ciągną w dół, w tym też kobiety. Głęboko jednak wierzę w to, że dobra energia będzie miała większą moc i większy zasięg, dlatego każdego dnia jestem obecna i czuję te obecność z drugiej strony.

    Są to kobiety w różnym wieku, z różnym doświadczeniem zawodowym, posiadające lub nie – mężów, dzieci, majątek duży lub mały. W obliczu poważnych problemów lub małych radości, to wszystko nie ma znaczenia. I to jest dla mnie piękne. Bo uczucia, lęki, dylematy czy rozterki, takie nasze..kobiece są  wspólnym mianownikiem.

    Bycie w grupie na Faceboku nie oznacza wcale utożsamiania się z nią. Wiem, co mówię, bo do wielu grup należę bądź należałam i nie w każdej odnalazłam to, czego szukałam na początku. To nie jest takie oczywiste, że zapisując się do jakiejś grupy zostaniemy tam na dłużej. Po drodze nie spełnia ona naszych oczekiwać, nie zgadzamy się z jej profilem lub po prostu wieje od nich nudą. Ja odnoszę wrażenie, że kobiety na mojej grupie lubią po prostu tam być. Dzięki mojej pracy i zaangażowaniu czuję ich obecność przez ekran smartfona, czuję ich otwartość na to, co im proponuję. Wiem, że bez tego grupa by nie istniała, dlatego te dwie strony internetowego medalu świetnie współpracują ze sobą, za co im dziękuję i gratuluję.

    Dziękuję, że jesteście.

  • Usprawiedliwienie na gwałt

    Niejaki pan Jerzy P. stwierdził, że „okazja czyni gwałciciela”. Wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby był to jakiś przygłupi gbur spod budki z piwem, ale to psychiatra sądowy, który swoje opinie wyrażać się odważa w ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. Jakiś inny „dziad”, również w eterze, głosił tezę, że „gwałt małżeński to fanaberia feministycznych kobiet”. I dochodzą każdego dnia do nas informacje, że jakieś tam sprawy są w toku, że pojawiły się zarzuty, świadkowie, ale… wiecie co… to się nie skończy. Zawsze znajdzie się jakiś „dziad”, który takie szowinistyczne mądrości będzie odważnie artykułował gdzie popadnie. Słyszymy potem wyjaśnienia, że „wyrwane z kontekstu”, że „nie to autor miał na myśli”.

    Otóż GÓWNO PRAWDA !!!

     Dokładnie to miał na myśli i nic mu się nie wyrwało. Takie teorie gnieżdżą się w jego głowie a język tylko je wypowiedział.

    1627112855733

    Nie dotyczy to oczywiście tylko i wyłącznie mężczyzn, o nie. Są przecież kobiety, które zakodowane mają w głowie, że sex małżeński to „obowiązek”, sama słyszałam na własne uszy. Słyszałam, że „trzeba przecież dać, jak mąż chce”.

    Są takie kobiety, którym „wyrwie się z kontekstu”, że „sama chciała, sama się prosiła, była pijana, albo miała zbyt wyzywający strój”.

    Nie dziwi zatem fakt, że aż 30% Polaków i Polek uważa, że w niektórych przypadkach gwałt może być usprawiedliwiony – tak mówią badania, które opublikowała Komisja Europejska. Od samego pisania, już czuję, jak siwieją mi włosy na głowie. Tym czynnikiem usprawiedliwiającym jest właśnie zbyt prowokacyjne zachowanie, strój, dobrowolne zaproszenie potencjalnego gwałciciela do domu, albo odwiedzenie jego samego, alkohol, pod wpływem którego znajdowała się kobieta, lub…bycie ŻONĄ.

    Też Wam się zbiera na wymioty? Bo mi bardzo. Za każdym razem czuję obrzydzenie do wszystkich, którzy wygłaszają takie tezy. Zapominając o jednym najbardziej wymownym słowie we wszystkich językach świata – NIE.

    1627112887790

    „A co mam zrobić, kiedy on mi grozi, że wyrzuci mnie z domu? Gdzie mam iść? Pod most? No to idę z nim do łózka, nawet wtedy, kiedy nie chcę, nie mogę, nawet jak mnie boli, a boli. Leżę cicho, żeby synka nie obudzić. M.”

    „Boję się go po prostu. Kiedy przychodzi wieczór piję jakikolwiek alkohol, wtedy mniej boli. A potem płaczę, jak on zasypia. Nie chciałam takiego życia. K.”

    „To nie jest zły człowiek. Może ze mną coś jest nie tak, że tak ciągle nie chcę. Przecież to mój mąż. Gdzie ma iść? Nie chcę, żeby mnie zdradzał E. „

    Cała masa takich zdań towarzyszy rozmowom i mailom, które do mnie docierają. To nie jest problem jednostki, to nie jest sprawa, która dotyczy jednej, czy dwóch kobiet w Twoim mieście. To problem bardzo duży. Nie wiem na ile to może być pocieszające, ale jeśli dotyczy to Ciebie, to wiedz, że nie jesteś sama, bardzo wiele Polek regularnie jest gwałconych przez bliskie osoby. Wiedz też, że to nie jest normalne. Jeśli to zrozumiesz, to już pierwszy krok za Tobą.

    Co z tym zrobić? Chciałabym napisać, że nie ma takich korzeni w lesie, których nie da się przeskoczyć, że nie ma takich gór, których nie da się pokonać, ani rwących rzek, których nie da się przepłynąć, czyżby? Myślę, że ludzie z takim zaśmieconym umysłem zawsze byli, są i będą. Zarówno sprawcy, ofiary jak i Ci najbardziej  mieszający w tym całym, brudnym, systemie – usprawiedliwiający. Mało jest takich problemów społecznych, które są dla mnie tak jasne i klarowne jak ten, naprawdę mało. Bo dla mnie sprawa jest prosta i czarno biała. Dla gwałtu USPRAWIEDLIWIENIA po prostu NIE MA.

    Czytając o takich problemach, obserwując je w telewizji, słuchając  kobiet, które znam osobiście utwierdzam się w przekonaniu, że praca nad poczuciem własnej wartości przynosi kolosalne korzyści. Wszystkie bowiem osoby, o których pisałam wcześniej, miały z tym przecież problem. O ile przypadkowy gwałt na ulicy, czy w parku może spotkać kobietę, która swoje poczucie własnej wartości ma wysokie, o tyle uleganie regularnym gwałtom bliskiej osoby  ..brata, ojca, wujka, męża…zasługują na skupienie się na sobie. Tak, na sobie. Twoja wartość Agnieszko, Kasiu, Justyno…. To podstawa Twojej równowagi, podstawa człowieczeństwa. To ona postawi Cię na nogi, na obie nogi. Choćby zebrał się sztab psychologów, terapeutów i innych mądrych głów i przekonywał Cię, że to jest złe i że wcale nic nie „musisz”, że nie zasługujesz itd. Itd. To nic się nie zmieni, jeśli Ty sama nie dostrzeżesz w sobie kogoś ważnego, najważniejszego w swoim życiu. Samej siebie. Warto się nad tym pochylić i zacząć pracę nad sobą już dziś, bo każdy dzień zwłoki osłabia Ciebie i Twoją siłę, a przecież ona gdzieś tam głęboko w Tobie drzemie, drzemie w każdej z nas. Daj sobie szansę i zacznij żyć w zgodzie z samą sobą. Wiem, że to potrafisz.