• Rozwiązać sznury, czyli po co mi ta asertywność.

    Jak ta asertywność zaskakuje ludzi. No, powiem Wam, niesamowicie. Ale to tak jest, jak się innych przyzwyczai do pewnych zachowań  a potem stawiamy ich przed jakimś zaskakującym wyzwaniem. I nie ma co się złościć, najlepiej to po prostu zrozumieć. Może troszkę ich do tego przygotować i małymi kroczkami pokazać, a właściwie dać do zrozumienia że od dziś już nie będzie tak jak zawsze. Bardzo dużo w sieci ostatnio o tej asertywności czytasz i już nawet wiesz o co chodzi i z czym to się je, ale jakoś trudno wdrożyć w życie te wszystkie zasady, sposoby, te słowa magiczne,  które mają Twoje życie zmienić o sto osiemdziesiąt stopni  i spowodować,  że Twoja asertywność będzie miała zbawienne skutki. No łatwe to nie jest. Ja nie jestem specjalistką w tej dziedzinie i nie będę się wymądrzać, że należy postępować tak czy inaczej. Nie będę nikogo szkolić, bo są od tego specjaliści. Wszystkich łatwo znajdziesz w internecie. Ja tylko zapewnię Cię dzisiaj, że można. Że warto. Że dzięki temu, że  staram się być asertywna, staram się świadomie określać swoje zdanie, mam do siebie większy szacunek. Bo o to chyba najbardziej chodzi w całej tej asertywności. O szacunek. Zarówno do siebie jak i innych.

    118598345_306117430843198_3259666044879261523_n

    Każda z Was miała na pewno w swoim życiu taką sytuację, w której nie zachowała się asertywnie. Jak sądzę niektóre z nich pojawiają się do tej pory. Jeśli tak nie jest, to gratuluję i zazdroszczę poniekąd bo ja ciągle nad tym pracuję. Spotykam się z własnym brakiem asertywności w różnych sytuacjach, wśród różnych ludzi. Jakieś zawiłości rodzinne, przyjacielskie, czy zwykłe sytuacje dnia codziennego, jak chociażby pan w warzywniaku, który za każdym razem pyta czy może być mi winien 2 grosze. Ile razy w ciągu miesiąca można się na te 2 grosze zgodzić? 8? Można. Do czasu, aż powiesz „tak, ale na jutro proszę przygotować cały dług, bo na pewno przyjdę po te pyszne pomidorki”. No szok i niedowierzanie w oczach pana z warzywniaka nie do opisania. I wiecie doskonale, że to nie chodzi o te kilka groszy, ale o sam fakt, że pewne zachowania nie powinny mieć miejsca, że nie można przeginać w żadną stronę, mało tego – „wypada” szanować klientkę.

    118631656_628256501398227_5976134785465135585_n

    Szacunek.

    To takie ważne słowo, które dla nas, kobiet pielęgnujących swoją wartość, jest kluczowe. Ten przykład z warzywniakiem to oczywiście tylko przykład, ale podobnych sytuacji jest w naszym życiu naprawdę wiele, czasem krążących nawet wokół jakiś drastycznych  scen pełnych przemocy, braku kultury lub poniżania.

    Ja, na sobie przetestowałam kilka metod wprowadzania asertywności w swoim życiu. Oj, różnie bywało. Zazwyczaj źle bywało. Albo asertywność zamieniałam w agresję, albo odwrócona plecami zalewałam się łzami pełnymi wyrzutów sumienia, albo w ogóle rezygnowałam, bo nie dawałam rady. To nie jest takie proste, samo zrozumienie czym jest asertywność, kim jest osoba asertywna. Nie jest proste, ale naprawdę – kobiety -można się tego uczyć. Jak wszystkiego w naszym życiu. Pamiętam, jak wiele lat temu na zajęciach z psychologii usłyszałam, że asertywność to umiejętność mówienia „nie”. Dziś się z tego śmieję, bo rzeczywiście tego typu definicje doprowadziły do wielu przykrych sytuacji, do rozwalenia relacji, do tragedii. Dziś jest tak wiele osób, które w profesjonalny sposób wytłumaczą jak być asertywnym, jak być przy tym szczęśliwym, odpowiedzialnym i traktować innych i siebie z szacunkiem, że grzechem jest nie korzystać z ich wiedzy. Nie będę tu nikogo reklamować, choć mam swoje ulubione asertywne istoty w cudowny sposób głoszące swój asertywny głos, ale wystarczy kliknąć w klawiaturę i znajdziecie to, co Wam odpowiada. Ja Was mogę do tego namówić, zachęcić. Bo nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile dobrego niesie odpowiednie komunikowanie swojego zdania, swoich decyzji. Nie wiedziałam, że bycie asertywnym może kończyć się dobrze, może przynosić pozytywne skutki, a przy tym nie ranić nikogo. Wprowadzenie dobrej asertywności zmieniło moje wyrzuty sumienia w ogromną satysfakcję i teraz nie ma łez, tylko szczery śmiech i zadowolenie z samej siebie oraz z tego, że nikogo nie skrzywdziłam.

    Słyszę od kobiet, że boją się, wstydzą powiedzieć, co tak na prawdę czują, co myślą, jakie mają plany życiowe albo marzenia. To właśnie przed tym wszystkim asertywność może je uchronić. I nie mam wcale zamiaru nawoływać do zbiorczej parady, która krocząc od kolejnego poranka każdemu, kogo tylko spotka na swojej drodze wygarnie to czy tamto. To byłoby zbyt proste a przy okazji mijające się z szacunkiem. Cała trudność bowiem polega na tym, aby nie krzywdząc nikogo żyć zgodnie ze swoimi zasadami i wartościami. Beata, którą znam od kilku lat ma taki problem z okazywaniem swojej wiary. Jest osobą wierzącą, czynnie uczestniczącą w życiu kościoła, ale prawie nigdy o tym nie mówi. Jak sama twierdzi „dzisiaj nie jest to mile widziane” i najzwyczajniej w świecie się tego wstydzi. Karolina zdaje sobie sprawę z tego, że obowiązki, które wykonuje w pracy daleko odbiegają od tych, które ustalała z szefem na początku. Nie chce ich wykonywać, ale „boi się utraty pracy”, więc siedzi cicho. Nauka asertywności jest im potrzebna. Jest potrzebna mi i Tobie, bo rozwiązuje sznury, w jakie same siebie wplątałyśmy. Z tych sznurów naprawdę można się uwolnić, ale trzeba dać sobie samej na to przyzwolenie. I do tego Was dzisiaj zachęcam.

  • O kobiecej kobiecości

    Wiesz ile jest kobiet takich jak ja i Ty? Wiesz, prawda? Tak różnych i podobnych, tak szukających, znajdujących i celebrujących swoją kobiecość. Jeśli nie wiesz, rozejrzyj się dookoła. Nawet te, które biegają ze szmatką po domu, nawet te, które prowadzą ciężarówki i te, które nie wiedzą co to jest eyeliner. One też są kobietami, czy kobiecymi? To już zależy od nich samych. Moja Basia kochana powiedziała mi o kobiecości „za kotarką”, dużo z nas za tą „kotarką” stoi. Wygląda czasem, a czasem spuszcza, niczym kurtynę w swoim wielkim teatrze. No i muszę Ci powiedzieć, że na palcach jednej ręki mogę policzyć te kobiety, które poznałam, a które takiego teatru nie znają. Zazwyczaj bowiem są ich właścicielkami, aktorkami głównymi a czasem nawet inwestorkami. Znam za to całą masę takich, które wyglądają zza „kotarki” a nawet wyrzucają ją do lamusa. I to jest pocieszające, i dlatego wiem, że warto.

    Czym właściwie jest ta kobiecość? Czy jest ubrana w sukienkę w kwiatki, czy nosi wianek na głowie, czy maluje idealnie swoją twarz, czy nosi rajstopy z lajkrą a na stopach czerwone szpilki? A może kobiecość to delikatne ruchy ciała, niczym łania na łące, wyprostowane plecy i talia osy? A może kobiecość u kobiet pojawia się wtedy, kiedy zostają matkami i budzi się w nich nowy, nieznany dotąd instynkt? To wszystko prawda, tak może być. Bo każda z nas może czuć się kobieca w zupełnie innych okolicznościach i w zupełnie innych ciuchach. Myślę jednak, że kobiecość rodzi się w głowie, jak większość naszych uczuć. Że to stan umysłu, w który same siebie wprowadzamy. Może w nas tkwić „od zawsze”, nie narodzić się nigdy albo, tak jak w wielu przypadkach, po prostu obudzić się w nas….. bo pewnie spała sobie, ukryta gdzieś głęboko. Takie przebudzenie następuje w różnych momentach naszego życia. Ciekawe, kiedy u Ciebie się obudziło? I po której stronie „kotarki” dziś stoisz?

    118476090_307714587113473_2553414418277997769_n

    Nikt przecież nie nakazał kobietom zza „kotarki” się kiedykolwiek wychylać. Można i w takim miejscu czuć się bardzo kobieco. Wzorca kobiecości bowiem nie ma, tzn. według mnie nie ma, bo otoczenie oczywiście zaprogramowało kobiety i „najlepiej” wie, jak powinny wyglądać i się zachowywać. W Twoim domu pewnie też wszyscy najlepiej wiedzieli jak powinna wyglądać  kobieta, jak powinna się zachowywać, czym zajmować, co mówić, a czego nie. Jakie to oczywiste. Tylko w tych domach ktoś zapomniał nauczyć te kobiety szanowania swojej kobiecości, celebrowania jej i doceniania. Jak się okazuje, wiele nas w dzieciństwie nauczono, tyle tylko, że są to mało istotne wiadomości. Później trzeba się tego wszystkiego oduczyć  i przyswajać nowe, życiowe wiadomości samemu, na dodatek – latami. Ale warto dziewczyny. W końcu jesteśmy Warte Milion nie tylko jeden dzień.

    Każda z nas czuje w sobie kobiecość inaczej. Od tego trzeba zacząć. Zadać sobie pytanie „Kiedy ja czuję się kobieco?” i zapisać te odpowiedzi na kartce. Potem już tylko celebracja – takie to proste prawda? A jednak sprawia ogromną trudność. Ale po trochu, małymi kroczkami, naprawdę można osiągnąć i w tej dziedzinie sukces. Jeśli czujesz się kobieco, siedząc na tarasie z kieliszkiem wina w ręku, odziana w skąpy szlafroczek, tuż po kąpieli – celebruj tę chwilę, tak często jak się da. Jeśli czujesz ten stan nosząc zwiewne sukienki, to noś je częściej, kup sobie nową, jeszcze bardziej kobiecą. Jeśli czujesz się kobieco malując sobie usta krwistoczerwoną szminką to maluj, nawet kilka razy dziennie. To Ty wiesz najlepiej kiedy jest ten moment. Nie wstydź się go, nie unikaj. Jeśli tylko zapragniesz obudzić w sobie swoją kobiecość – obudzisz ją. Ty sama. Bo jesteś piękna. Jesteś kobieca i jesteś Warta Milion.

  • ZASKAKUJĄCE HOBBY

    117715245_1201632943562999_8060993329182074354_n

    Jeśli jesteś tu stałym gościem, dobrze mnie znasz i wiesz, jakie mam hobby. To będzie więc mało zaskakujące 😊 kocham kwiaty, do tego stopnia, że stały się moją pracą. Kocham przyrodę, co można zobaczyć na wielu zdjęciach, zarówno tu, na blogu, jak i w postach, które wstawiam na mediach społecznościowych. Uwielbiam pisać, z tej miłości powstał blog, który tworzę razem z Tobą, bo bez Ciebie by nie istniał. Od zawsze byłam „społecznicą”, pomagającą tym, którzy tej pomocy potrzebowali. Pewnie dlatego, skupiłam się na kobietach, przyszedł bowiem taki moment, kiedy dotarło do mnie, że mam w sobie jakiś „dar” słuchania i wspierania 😊Lubię się uczyć, czerpać z wiedzy innych, z ich doświadczeń i nie wyobrażam sobie życia bez nauki, szkoleń, warsztatów czy konferencji. Lubię jeździć na rowerze, lubię piec i dekorować torty, lubię wszelkie prace manualne ….i to nikogo nie dziwi. Są to bowiem takie bardziej „kobiece” zainteresowania.

    117718325_762697521162655_274343577736460390_n

     

    Mam jednak i  takie, które zaskakują, nawet mnie samą. Uwielbiam wszelkie nowinki technologiczne,  gadżety, które ktoś mądry stworzył, wyprodukował i pokazał ich nowe możliwości. Ja nawet nie koniecznie muszę je posiadać, ale funkcjami, opcjami, designem, się po prostu „jaram”😊 Kiedyś mówiono, że jak się dziecku da cukierka to na jego twarzy pojawia się taka specyficzna radość. Dziś, w czasach, kiedy cukierek to właściwie nic nadzwyczajnego, nie wiem co trzeba dać temu dziecku, żeby taka radość z niego buchała, w każdym razie na mojej twarzy – taka właśnie radość się pojawia, kiedy biorę do ręki nowy smartfon, nowe słuchawki, smartwatch albo testuję najnowszej generacji odkurzacz, pokonujący trasę wszystkich pomieszczeń w domu. Cieszy mnie nowy sprzęt, wypuszczony na rynek, szczególnie taki, który ułatwia życie, sprawia, że staje się ono łatwiejsze, nawet, jeśli inni uważają to za zupełnie niepotrzebną rzecz. I wiecie, co mnie w tym wszystkim tak bardzo cieszy? Fakt, że jakiś człowiek, albo kilka „człowieków” , nad tym główkowali, składali wszystkie te maleńkie elementy do kupy, żeby efekt był taki, jaki mam w danej chwili w ręku. Wiem, że nie każda kobieta interesuje się parametrami nowych sprzętów, ich funkcjami czy szybkością działania. No ja to uwielbiam. Jestem pod wrażeniem jak dowiaduję się, że kolejny, nowszy model telefonu może mieć jeszcze jedną dodatkową funkcję, że robi jeszcze lepszej jakości zdjęcia niż poprzedni model i że wyświetlacz zapewnia lepszą jakość niż niejeden laptop. Mnie to cieszy i aż korci, żeby wypróbować.

    117935532_788872731883850_5692486475649859611_n

    Oczywiście nie jestem jeszcze szalona do tego stopnia, żeby te sprzęty kupować, na koncie bowiem nie posiadam aż takich milionów😊 na szczęście intrenet, filmy czy Pani Gadżet, z którą łączę się w myślach, pomaga w bliższym poznaniu takich sprzętów. W Warszawie powstało również miejsce, gdzie można przetestować różne gadżety i poznać ich wyjątkowość Centrum Testów, które możecie odwiedzić przy ul. Mińskiej 65 zapewnia taką właśnie możliwość przetestowania różnych produktów technologicznych, a ich pełną ofertę znajdziecie na https://centrumtestow.pl/. Wiem, że to moje zainteresowanie odbiega od tego, kim jestem na co dzień, pewnie też byś się tego nie spodziewała. Ale to tak jest z nami, że posiadamy kilka twarzy, również w tej hobbystycznej części naszego życia. Gośka (pozwoliła, żebym o niej napisała), przekształciła część pokoju w mały warsztat stolarski, gdzie sama dla siebie,  odnawia stare meble, robi to genialnie. Używa jakichś dziwnych stolarski, takich „męskich” narzędzi i oczywiście ogląda za każdym razem meble w komisach czy lumpeksach. Błysk w jej oczach jest wtedy bezcenny. Czy istnieje w ogóle jakiś podział na hobby kobiece i męskie? Oczywiście, że tak, choć  pewnie znajdzie się ktoś, kto temu zaprzeczy. Fakty jednak mówią same za siebie. My, kobiety, przodujemy w kulinariach, szydełkowaniu, tańcach czy tworzeniu makram. I to jest cudowne, rzeczywiście jest coś w tych zajęciach takiego…subtelnego, kobiecego, więc kto jak nie my będzie się w tym odnajdywał najlepiej i kogo, jak nie nas, może to tak bardzo cieszyć. Ale równie ciekawe jest poznawanie nowych, do tej pory nie znanych „koników” . Kobiety, które mają wiele zainteresowań, ciągle nowych, które dociekają, poznają, uczą się, są dla mnie takie ciekawe. Na szczęście mam ich wokół siebie sporo i to jest cudowne. Wiem, że Wy również macie takie „zaskakujące zainteresowania”. Nawet nie wiecie, jakie one mają świetny na Was wpływ. Jak rozwijają, jak poprawiają samopoczucie i pozbywają się stresu. To dobroczynne działanie „hobby”, jakiegokolwiek, powinnyśmy pielęgnować, bo jest jednym z tych lekarstw, które same sobie możemy przepisać na receptę. Bo, istotnie, jest to swego rodzaju recepta na radość, młodość i szczęście.

  • Z kogo jesteś dumna?

    Kobieta szczęśliwa, uśmiechnięta, taka, która odnosi sukcesy zawodowe lub mówi o tym, jakiego cudownego ma partnera…to dziwaczka jakaś. Też się z tym spotkałyście? Otrzymałam kilka dni temu taką właśnie wiadomość na grupie. I wiecie co, to naprawdę zaskakujące, ale się dzieje. Słyszałam w ostatnim czasie wiele takich stwierdzeń. Że ludzi boli sukces innej kobiety, boli, że się spełnia, że się uśmiecha, że nie narzeka… Pojawia się zazdrość. Powodem takiej zazdrości i potępiania może być nawet zwykłe „radzenie sobie”, nie jakieś profity finansowe, trzy firmy, pięć mercedesów i miliony na koncie, ale po prostu radzenie sobie w życiu. Ostatnio usłyszałam, jak koleżanka wahała się ,żeby powiedzieć swojej dobrej koleżance, że na nowo zauważa cudowne cechy swojego męża i  jest tak bardzo szczęśliwa, że siebie mają i szanują już tyle lat.  Powiedziała. Ale bez jakiejkolwiek reakcji, co też może zostać uznane za reakcję. Czy to nie jest zastanawiające, że ona się bała o tym wszystkim mówić? Sama stwierdziła, że to chyba nie jest dobrze widziane, takie…. chwalenie się nim.

    117291927_753211252179079_1506661567216887047_n

     Znacznie łatwiej jest obserwować kogoś, kto narzeka, kto nie jest zadowolony z życia, ma problemy. Znacznie łatwiej jest dokopać komuś, bo mu się należało, albo czuć satysfakcję z niepowodzeń. Straszne! Nie ma na to mojej zgody. Dlatego w mediach społecznościowych tak bardzo doceniam kobiety, które odniosły sukces… mały, duży, biznesowy czy osobisty. I dlatego namawiam każdą z Was do szukania swojej ścieżki, do korzystania z doświadczeń innych, do kibicowania i do szanowania siebie samej, jak i innych kobiet. Mimo tego, że są wśród tych kobiet, również takie, które czekają na potknięcia, na porażki i na powód, dla którego mogą powiedzieć „a nie mówiłam”. Głośno krzyczę NIE!!!

    117300174_220530762619800_6932995907378394425_n

    Jeśli to ty jesteś taką osobą, która lubi wsadzać szpilę albo czeka na upragnioną porażkę, nie rób tego, nie trać czasu i energii. Zadbaj kobieto o swój tyłek, o swoje życie, o swoja karierę. Jeśli jesteś natomiast tą kobietą, której życzy się wręcz jakiegoś błędu, pomyłki, potknięcia, jeśli masz wokół siebie ludzi, którzy nie podzielają radości z Twoich sukcesów to chyba pora na jakieś roszady wśród nich. Twoi przyjaciele, znajomi, rodzina są przecież najbliższymi osobami i powinny być blisko, powinny wspierać a nie skreślać i podcinać skrzydła.

    Nie dziwmy się dziewczyny, tylko coraz częściej mówmy o swoich sukcesach. Nie bójmy się uśmiechać od samego rana, nie bójmy się mówić –  „ale ja mam zajebistego męża”, „uwielbiam swoją pracę”, „mam wspaniałe dzieci”. Może, jeśli pozbędziemy się tego lęku i coraz więcej z nas zacznie mówić o tym co dobre, o tym co osiągnęło, coś się w tym zatwardziałym i krytycznym społeczeństwie się zmieni.  

    117313146_3275571262503589_3019342541944518055_n

    A jeśli ma się zmienić, to musi się zmienić od Ciebie. Bo nikt z nas nie ma prawa wymagać od innych pozytywnego zachowania, jeśli samemu nie daje się takich dowodów. Zastanów się, jak Ty reagujesz na sukcesy innych kobiet? Jak Ty komentujesz superlatywy, jakie słyszysz z ust koleżanki? Co czujesz, gdy ona chwali swoje dziecko a Ty masz ze swoim ciągłe kłopoty? Czy czujesz złość, frustrację? Czy jesteś w stanie podzielić jej radość, pogratulować i szczerze o tym mówić, to pokazywać? Być może to dla Ciebie trudne, być może nigdy tego nie robiłaś. Ale to świadczy o tym, jak zostałyśmy wychowane. Na pytanie – „Co u Ciebie?”- bez zastanowienia mówiono –„A daj spokój, ciągle tylko praca i praca”. Daleko nam do amerykańskiego „How are You? – „I’m fine, thank You”. Oj, daleko. Ale nie poddajemy się dziewczyny!! Zmieniamy stereotypy. Zmieniamy od siebie. Mówmy o radościach i cieszmy się z radości innych. Ja jestem dumna z Basi, że pracuje nad drugą książką. Jestem dumna z Małgosi, że uczy się nowych umiejętności kosmetycznych, jestem dumna z Agnieszki, że nie bała się latać balonem… z której kobiety Ty jesteś dziś dumna??

  • Kobieca Porównywarka Kwiatowa Cz. 5

    Ostatni odcinek podcastów Kobiecej Porównywarki Kwiatowej poświęcony jest peoniom i astrom, które też uwielbiam. Fakt, że ostatni, nie oznacza końca mojej przygody z podcastami. Wręcz przeciwnie, dochodzą mnie słuchy jak bardzo podoba Wam się taka forma blogowania. Już szykuję kolejne i mam nadzieję, że równie przychylnie je odbierzecie. Porównania kwiatowe, których się podjęłam, to dla mnie ogromna przyjemność i pokazanie w humorystyczny sposób jak bardzo jesteśmy podobne do kwiatów, jak jesteśmy piękne i urokliwe. Łączy nas chęć do życia, do słońca, wody i urok, jakim dysponujemy wszystkie, bez względu na pochodzenie, narodowość i kolor skóry. Wszystkie jesteśmy jak kwiaty i ciągle rozkwitamy na nowo.

    117257488_4197495393656300_7549852566311465905_n