SIŁA SŁOWA
Jak słowo pisane może wpłynąć na czyny i sposób myślenia innej osoby wiedzą te z Was, które czytają, czują, analizują i odpisują do mnie w sposób wszelaki. A ja myślałam, że to tylko na mnie tak działa 😊Książki, teksty motywujące czy jakiekolwiek inne publikacje, których dotknęłam w ostatnich latach miały równie ogromny wpływ na moją osobistą transformację jak osoby, które spotkałam. Odkąd prowadzę bloga i przelewam na klawiaturę swoje myśli dotyczące w szczególności wartości kobiet, otrzymuję tyle informacji zwrotnych od osób, których nigdy wcześniej nie znałam. I to one, może też koleżanka Agnieszka 😊 uświadomiły mi, że pomagam innym. I super!! I jestem dumna!! Ja piszę to, co czuję, jak prawdziwa przyjaciółka do prawdziwej przyjaciółki. Do dzisiejszego wpisu zainspirowała mnie jedna kobieta, która do mnie napisała, że to ja jestem dla niej inspiracją😊 No to już, powiem Wam, ogromne zaskoczenie. Ale miłe bardzo, choć nie ukrywam, że poczułam przez chwilę ciężar na swoim ramieniu. Ale tylko przez chwilę, bo w końcu mam świadomość tego, że każda ma taką inspirację, jaką chce mieć 😊 Przeczytałam w tej wiadomości jak zainspirowało ją jedno zdanie z któregoś artykułu. I to jest cudowne. Właśnie w tym widzę sens tego co robię. Ja wiem, jakie to jest ważne móc się inspirować kimś albo czymś. Mnie inspirują zazwyczaj osoby, które w życiu coś osiągnęły, są odważne i swoje życie traktują jak arcydzieło, którego nie wolno zmarnować. Zastanawiałaś się kiedyś co Ciebie inspiruje??
Z takim pytaniem chciałabym, abyś wyruszyła w kolejny rok. I obojętne, kiedy czytasz ten artykuł, bo zacząć można zawsze. I zawsze kolejny krok może być kolejnym Nowym Rokiem. Prawdopodobnie miałaś w swoim nastoletnim życiu jakiegoś idola, albo kilku. Może, tak jak u mnie, na Twoich ścianach wisiały plakaty piosenkarzy czy aktorów i całe królestwo byś oddała, żeby wymienić się na plakat z koleżanką, byle tylko mieć w posiadaniu największy i najpiękniejszy portret swojego idola 😊 Czy on Cię inspirował?? Oczywiście, że tak. Często się z nim utożsamiałaś. Pisząc o tym uśmiecham się bo pamiętam bardzo dokładnie samą siebie i koleżanki, które nawet próbowały się upodobnić do swoich idoli. Nosiłyśmy podobne ciuchy, buty, farbowałyśmy włosy, nawet niektóre ruchy ciała stawały się podobne. Takie to zabawne z perspektywy czasu. Ale tak było. I było to czymś oczywistym.
Tak samo jest w tym dojrzałym życiu. Choć bywa, że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Inspirują nas młode mamy z instagramowych zdjęć, idealne teściowe, które gotują najpyszniejszy rosół dla swoich synów, albo bohaterki seriali, w których wszystko jest takie cholernie idealne. Czujesz moją ironię?! Dobrze czujesz. Wkurza mnie to niesamowicie i śmieszy zarazem. Bo to, co widzicie na tych „okładkach” to przecież wystawka, która pokazana jest światu. Te laski z idealnych zdjęć są też smutne, skrzywdzone i zmęczone, tylko nie robią wtedy zdjęć. Te idealne teściowe bywają podłe i wredne a aktorki z pięknych seriali…. no cóż, to przecież świetne aktorki. Wybór, kto będzie Twoją inspiracją zależy od Ciebie. Jeśli planujesz zostać świetną aktorką, wybór jest oczywisty😊 Jeśli udawaną mamuśką i fałszywą teściową… również. To Twój wybór. Nie mnie go oceniać. Jeśli chcesz, aby Twoje życie spełniało Twoje własne, indywidualne oczekiwania, musisz nad nim popracować. Wiesz, tak samo jak ja, że życie jest jedno i krótkie na dodatek. Dlatego warto przeżyć je tak, jak ty sama tego chcesz. Posiadanie inspiracji, czy idola…. jak zwał tak zwał… nie jest obowiązkowe. Ale jeśli mnie zapytasz czy dla mnie istotne, to tak…bardzo. Ja tego potrzebuję i to mnie prowadzi przez życie. I bez względu na to czy jest to człowiek, słowo czy obraz, jeśli ma na mnie wpływ zwany rozwojem, jest cenny. Bo rozwój jest dla mnie cenny. Jest jedną z wartości, którą w sobie odkryłam i którą chcę pielęgnować. Wiem, że mój rozwój osobisty ma dobry wpływ na mnie i na całe moje otoczenie…. no może nie całe 😊 😊 😊 ale o toksycznych ludziach innym razem.
I na koniec moje życzenie dla Ciebie, abyś Ty określiła swojego idola. Abyś go nazwała. Czy jest to ktoś żywy, istniejący, jego słowa, twórczość….. określ go. Określ swoją inspirację. A jeśli już ją masz i nie musisz nazywać, to zastanów się co jest tak bardzo inspirującego dla Ciebie ?? Czy chcesz żyć tak, jak ta osoba, czy chcesz się w życiu kierować jej słowami, czynami, twórczością?? I na koniec pytanie czy rzeczywiście to robisz??? Czy tylko tak myślisz??? Cudownego Nowego Roku!!!!!
DECYZJE
Podejmowanie trudnych decyzji z założenia łatwe nie jest. I nie mam tu na myśli wyboru sukienki na bal sylwestrowy.. długa czy krótka, albo co dziś na obiad.. rybka czy kurczak?? Wiem, że znajdą się kobiety, dla których jest to rzeczywiście kluczowy problem. Ja jednak chcę zwrócić dzisiaj Waszą uwagę na takie problemy, które w diametralny sposób mogą zmienić Waszą rzeczywistość. To są decyzje, których skutek będzie miał wpływ na dalsze życie Twoje, Twoich bliskich i często wybór pomiędzy jednym a drugim będzie niósł za sobą jakieś zyski ale też straty. Te tzw. trudne decyzje we mnie dojrzewają dość długo, czasem myślę, że zbyt długo. Chciałabym się nauczyć podejmowania ich w krótszym terminie i tak robię, uczę się tego nieustannie. Ale wiem też, z perspektywy czasu, że każda podjęta przeze mnie decyzja na owy czas była jedyną słuszną. Nie wiem jak jest u Was, ale lęk przed podjęciem decyzji jest często tak paraliżujący, że w ostateczności odwlekam ją w czasie. Pracuję nad tym, bo wiem, że każda decyzja będzie dobra, tylko dlatego, że się dokona. I nie ma jej co oceniać, chwalić czy krytykować. Po prostu zostanie podjęta. Trudne decyzje osobiste czy zawodowe bywają różne, w zależności od okoliczności. Zmiana pracy, wyjazd na drugi koniec świata, rozwód, zmiana mieszkania, oddanie rodziców do domu opieki, decyzje zdrowotne pomiędzy gorszym a jeszcze gorszym. Życie podaje nam jak na tacy takie problemy, których na pewno byśmy nie chciały widzieć w swoim życiorysie, jednak często nie mamy wpływu na wiele z nich.
Podjęcie decyzji może być rozłożone w czasie, ale też wymaga reakcji natychmiastowej, tu i teraz i to jest chyba najtrudniejsze. Pochyliłam się ostatnio nad tym problemem ponieważ sama podjęłam kilka takich trudnych dla mnie decyzji i zostałam jednocześnie poproszona o doradzenie innym jak to zrobić. Ciężko tak doradzać innym. Bo nikt nie jest mną, nikt nie jest Tobą. Jedynie na swoim przykładzie można powiedzieć jak się tego, czy tamtego dokonało, ale tak naprawdę każda kobieta musi sama dojrzeć do podejmowania swoich decyzji. Dla jednej z Was trudna decyzja nie będzie problemem, podejmie ją od razu, nie będzie się bała. Dla innej będzie tak trudna, że jej w końcu nie podejmie. Albo, tak jak u mnie, wymagać będzie czasu. Zauważyłam, że najgorsze w podejmowaniu trudnych decyzji jest „zastanawianie” się, i to takie długie nie mające końca, gdybanie, snucie jakiś dramatów, co będzie gdy… a jak się nie uda to… a może lepiej niech zostanie tak jak jest… itd. itd. To jest chyba najgorsze bo wydłuża ten czas, który jest tak cenny, bo wiecie co? Szkoda go! Po prostu szkoda czasu.
Jasne, że jest to wszystko trudne, bo niesie za sobą ryzyko.. mniejsze lub większe. Na pewno wydarzy się coś innego, nowego, może nawet gorszego. Ale jesteśmy dorosłe i musimy to zrobić. Odwlekanie nic nie da. Jest jedynie oznaką niedojrzałości, słabości.. i to ogromnej. Ktoś kiedyś powiedział, że nie ma mniejszego czy większego zła, no i pewnie nie ma, ale kładąc na szali dwa bardzo trudne rozwiązania trochę bym tu polemizowała. Zazwyczaj przed podjęciem trudnej decyzji zadaję sobie pytanie po co?? Co mi to daje? Jakie ja będę miała z tego korzyści? I to wcale nie dlatego, że jestem egoistką, akurat przy podejmowaniu decyzji jest dla mnie ważne, czy będzie ona zgodna z moimi wartościami i zasadami, którymi się w życiu kieruję. Koncentruję się na przyszłości, na tym co mi konkretna decyzja przyniesie. Wiem, że są osoby , które bardziej skupiają swoje myśli na przeszłości, żyją sentymentami pt. „ale tak nas wiele kiedyś łączyło”, „ mamy tyle wspólnych wspomnień”, „nie mogę wyprowadzić się z kraju, który mnie wychował i ma taka bogatą historię”. Skup się na tym, co dla Ciebie jest ważne. Dla mnie ważne, aby decyzja była początkiem nowego a nie końcem starego. To od Ciebie zależy jak to nazwiesz.
Jak się okazuje moje przeciąganie w czasie jest uzasadnione rozsądkiem, na którym bazuję zazwyczaj swoje decyzje, choć tak jak wspomniałam pracuję nad zmniejszeniem tego dystansu czasowego 😊 Ten czas pozwala mi chłodniej spojrzeć na problem i jego rozwiązania, wiem jak niesprawiedliwe dla mnie samej jest kierowanie się emocjami czy pragnieniami. Oceniam również czy moja decyzja ma szanse powodzenia, czy jest możliwa do zrealizowania i co za sobą niesie. Zazwyczaj przenoszę swoje myśli na papier, poświęcam temu sporo czasu, wiem, że jest to warte poświęcenia. Standardowo wypisuję wszystkie za i przeciw, wszystkie skutki pozytywne i negatywne oraz sposoby radzenia sobie z tymi negatywnymi. Jak na nie zareagować, jak sobie pomóc, co zrobię, kiedy coś mi nie wyjdzie itd. Do każdej trudnej decyzji trzeba się należycie przygotować, jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi, uwierzcie mi to od dobrego projektu zależy powodzenie działania. Można się oczywiście kierować poradami najbliższych, przyjaciół, rodziny czy kogoś doświadczonego w sieci, ale ostatecznie to Ty podejmiesz swoją decyzję i nikt oprócz Ciebie nie poniesie jej konsekwencji. Dlatego należyte przygotowanie jest wskazane. Decyzje mają moc zmiany naszego życia. Tkwienie i tkwienie w sytuacji, w której ciągle jej nie podejmujemy też jest decyzją. Mam nadzieję, że dziś już wiesz tak samo jak ja, że stając przed wyborem coś wybrać trzeba. Nie wybranie będzie biernym staniem w miejscu, choć czasem nawet cofaniem. Nie odbierajcie sobie szansy innego scenariusza na swoje życie, nie okradajcie z możliwości inności. Najgorsza jest ta bierność właśnie. To ona prowadzi do sytuacji, w której ktoś inny podejmie decyzję za Ciebie, ktoś inny wepchnie Cię do worka, w którym wcale nie chciałaś być, ktoś inny napisze scenariusz Twojego życia. U wielu z Was pewnie tak się zadziało lub dzieje nadal. Jeśli tak rzeczywiście jest to mam obowiązek Wam przekazać, że zawsze można przerwać ten łańcuch i żyć wg własnych zasad, wg własnych decyzji. Bo nikt nigdzie nie powiedział, nie napisał, że czas podejmowania Twoich decyzji minął. Nie ma takiego czasu. On jest zawsze dobry, każdy czas jest dobry abyś zadbała o siebie, o swoje potrzeby i podejmując decyzje myślała o sobie a nie o wszystkich dookoła. Czego Ci dzisiaj z całego serca życzę.
Wymarzony prezent
Ogólnopolski rekord bicia kolejek w centrach handlowych dopiero przed nami. Zapowiada się na kilka godzin przed oczekiwaną pierwszą gwiazdką. Wtedy to cała rzesza polskich kobiet i mężczyzn dokona najważniejszego wyboru, jakim będzie kupno niespodziewanej niespodzianki dla swoich najbliższych. Takie to oczywiste i zaskakujące jednocześnie, że każdego roku ten szaleńczy pęd powtarza się i powtarza bez końca. No tak już mamy. Nie my jedni. Tak samo dzieje się w innych krajach i nie mamy powodu do kompleksów w tej dziedzinie. I choć każdy rok pokazuje, że zdecydowanie wcześniej wielu z nas dokonuje wyboru i kupna prezentu to i tak do ostatniej chwili biegamy gdzieś pomiędzy galeriami, żeby wybrać coś specjalnego. I pewnie tak jak zwykle ten pęd sprowadzi się do ogólnie dostępnych kosmetyków, skarpetek i czekoladek. To właśnie one królują wśród polskich prezentów dla bliskich dorosłych. Taki urok świąt.
Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze wymarzone prezenty? Czy to drogocenne klejnoty czy może piękna skórzana torebka? Każda z nas potrzebuje przecież czegoś innego. Każda ma inne marzenia. Ostatnio w gronie znajomych podjęliśmy ten temat i większość miała problem z wymyśleniem prezentu dla swojej najbliższej osoby. Bo ona „wszystko już ma”. Jeśli wszystko, to rzeczywiście jest problem. Tylko czy na pewno wszystko?? Żyjąc z kimś, mieszkając, powinniśmy znać bliskie nam osoby i wiedzieć jakie mają potrzeby i marzenia. Święta na szczęście nie nadchodzą znienacka, można się do nich przygotować. Do tego Was dzisiaj namawiam, może zbyt późno, ale temat świąt zwykle pojawia się tuż przed 😊. Spróbujmy bardziej niż zwykle skupić się na tych jedynych w swoim rodzaju prezentach, na osobach, którym je ofiarujemy. Postarajmy się bardziej niż zazwyczaj dobrać prezenty do osobowości, do danego czasu, do zainteresowań. To takie piękne jak ktoś poświęca czas na poszukiwanie prezentów, na podstępne uzyskiwanie informacji co byśmy chcieli dostać. Na tym polegają moim zdaniem świąteczne niespodzianki. Poczujmy się ważni i sprawmy aby inni też się tak samo poczuli. Tym bardziej, że w obecnych czasach jest tyle możliwości. Wśród prezentów mogą pojawić się rzeczy materialne, karty podarunkowe, vouchery, ewentualnie pieniądze, lub ręcznie i samodzielnie wykonane niespodzianki. W inspiracji na pewno pomoże nam internet, ale też rozmowa z bliskimi. Pamiętam jaki piękny prezent dostałam kiedyś pod choinkę od przyjaciela, który zakodował sobie w głowie rozmowę na temat Dziennika Coachingowego. Był dla mnie zbyt drogi, żeby samej sobie kupić. Mówiłam jak bardzo chciałabym go mieć, jak bardzo jestem ciekawa jaki ma wpływ na organizację życia. Po pół roku otrzymałam go w pięknym opakowaniu. Nie wiem co było dla mnie ważniejsze, ten dziennik czy to, że ktoś słuchał i pamiętał 😊
Wystarczy słuchać drogie panie. Dziś internet przepełniony jest voucherami do spa, na masaż, na warsztaty czy jazdę ekskluzywnym autem. Tak naprawdę dla każdego coś dobrego. Jasne, że wszystko zależy od finansów, od tego kogo na co stać, ale uwierzcie mi zawsze jest taki prezent, na który nas stać. Można np. wręczyć voucher na wspólny spacer, albo długą rozmowę telefoniczną w razie złapania doła 😊 Można potraktować takie prezenty z przymrużeniem oka. Wystarczy uruchomić wyobraźnię i poddać się kreatywności. Prezenty świąteczne mogą być niespodziankami lub zaplanowanymi, spodziewanymi podarkami. To wszystko zależy od osób, od relacji pomiędzy nimi. Najważniejsze, żeby nie zapomnieć, żeby nie traktować takich prezentów na zasadzie kupić i mieć z głowy. To takie mało świąteczne, mało szanujące i czas i osobę. Jeśli więc chcecie poczuć magię tych świąt komunikujcie swoje wymarzone prezenty i słuchajcie innych. Zdecydowanie ułatwi to świąteczne życie.
Ubierz swoje życie w słowa
Takie to banalne a jakie trudne. Myślałam, że moje życie to moja sprawa. Radości i problemy przeżywałam w swojej głowie, sama ze sobą. Problemy szczególnie. Z ogromną pieczołowitością dbałam o swoją tzw. prywatność. Zamiatałam pod prywatny dywan kłopoty, rozterki, bolączki. Dziś wiem, że nie tędy droga. Nikt nie widział problemu bo ja go nie pokazywałam. Nikt nie sądził, że coś jest „nie tak” bo wszystko było na „tak”. I stał się cud. Cud zwany REAKCJĄ. Ta reakcja była odpowiedzią na moje wołanie, na moje prośby i na moje błagalne spojrzenia. Podkreślam MOJE nie bez powodu. Nikt mojego życia nie ubierze w słowa jak ja sama. Nie dziwię się kiedy słyszę, że ludzie się nie rozumieją i nie pomagają nawzajem. Często się po prostu nie słuchają, nie mówią. Nie od dziś wiadomo, że jeśli nie wyartykułujemy swoich myśli nikt się nie domyśli. Oczywiście można znać się jak „łyse konie” i wiedzieć o sobie wszystko, ale nawet wtedy nie mamy stuprocentowej pewności, że będziemy się zawsze i wszędzie doskonale rozumieć. Znam takie małżeństwa, przyjaźnie, w których ludzie znali się „na wylot” a jednak coś pękło, gdzieś nie zatrybiło i runęło.
Skąd szef może wiedzieć, że masz jakieś roszczenia skoro o nich nie mówisz, jesteś ciągle uśmiechnięta, chętna do pracy i na pytanie czy wszystko w porządku, za każdym razem odpowiadasz, że oczywiście. Skąd mąż ma wiedzieć, że jesteś nie zadowolona z kolejnego nietrafionego prezentu skoro udajesz, że się cieszysz i dziękujesz pięciokrotnie. To takie prozaiczne przykłady, ale to samo dotyczy sytuacji bardziej kryzysowych, jak przemoc, brak miłości, pętla kredytowa czy poważna choroba. Nie mówiąc nic nikomu nie pomagamy sobie a jedynie przedłużamy ten tragiczny stan.
Mówić, pisać, rysować, malować…cokolwiek robić,, ale ubrać to w jakieś słowa. To jest zadanie konieczne do tego, aby sobie pomóc. Być może samo powiedzenie do odbicia w lustrze będzie pomocne, bo uświadamia nam jaki mamy problem, że w ogóle go mamy. Napisanie na kartce papieru tego co nas boli, czego byśmy chciały, jak nie chcemy żyć, jak chcemy, to też jest forma ubrania w słowa problemu. Dla mnie powiedzenie sobie samej a potem drugiej osobie, trzeciej i kolejnej uświadomiło mi gdzie w życiu się znajduję a gdzie chciałabym się znaleźć. Było to dla mnie pierwszym krokiem do zauważenia problemu. Duszenie w sobie wszelkich złych emocji, złych nawyków, ciszy w eterze, popłakiwania w poduszkę to nie prowadzi do lepszej zmiany a jedynie przedłuża agonię. Ja w takim agonalnym stanie nie chciałam żyć i dlatego wiedziałam, że coś muszę z tym zrobić. Dziś wiem jak daleko jestem od tego punktu, dlatego dzieląc się z Wami moimi spostrzeżeniami mam głęboką wiarę w te metody, które nie są kosztowne, nie są nierealne a prowadzą ku zmianie i rozwojowi. Jak trudne jest ubranie w słowa swoich problemów wiedzą te wszystkie z Was, które są jeszcze na etapie „co słychać? – wszystko dobrze”. A tak naprawdę znajdują się w czarnej d.. Jeśli myślicie, że ja oczekiwałam pomocy od tych, przed którymi się otworzyłam to tak, macie rację, ale nie pomogli mi w jakiś fizyczny sposób. Pomogli tym, że byli. Wysłuchali, a ja siebie sama, słyszałam przy okazji. I usłyszałam. I dotarło. Moja propozycja na dziś dla Was nie jest skomplikowana. Wystarczy po prostu otworzyć usta i powiedzieć do samej siebie co ci się w Twoim życiu podoba, co nie.
Jeśli lubicie pisać, napiszcie to, jeśli macie kogoś kto Was wysłucha, powiedzcie mu to, nagrajcie się na telefon, aby potem wysłuchać. Zróbcie cokolwiek, formy są dowolne. Ważny jest skutek. Bo ubranie swojego życia w słowa potrzebne jest do zauważenia problemu przez nas samych. Tak naprawdę wszędzie dookoła otaczają nas słowa. Płyną z różnych stron. Zasypywane jesteśmy nimi z telewizji, internetu, od przyjaciółek, pracowników i skąd tam jeszcze. Jak mało jest chwil dla siebie samych. Takich w których zaglądamy do swojej głowy, do swojego serca. Poświęcamy sporo czasu na rozwiązywanie obcych problemów, podczas gdy nasze nawet nie zostały zdiagnozowane. Wiem, że jest to jakaś forma zagłuszenia swoich problemów, bo łatwiej jest oceniać innych, doradzać innym a swoje sprawy przesunąć na dalszy plan. Im dłużej to trwa, tym trudniej jest wrócić na odpowiedni tor. Ubranie swoich problemów w słowa jest oficjalnym uznaniem ich istnienia. Tak samo jak ubranie w słowa radości, dumy i zadowolenia. Wszystko trzeba w te słowa ubierać. Otwierać się przed innymi, przed światem, przed samą sobą. Okazywać emocje, wypuszczać je na zewnątrz. Nie chować, nie dusić. Bo żyć trzeba na bieżąco, a nie czekać na wielką kumulację. Wiecie przecież jak to działa. Jak wybuchnie to ze zdwojoną mocą. Mówcie, Piszcie, śpiewajcie, rysujcie, nie wstydźcie się!!!