• Drzwi

    Pewna dziewczynka bardzo chciała wejść do biblioteki pełnej kolorowych, pięknych książeczek. Tak bardzo lubiła czytać, oglądać ilustracje i przewracać kartki. Biblioteka była jednak zamknięta. Czas minął, panie bibliotekarki poszły do domu. Ona jednak czekała. Stała przed wielkimi, czarnymi drzwiami biblioteki i czuwała w nadziei, że jednak ktoś tam jest i ktoś otworzy. Mijały godziny a jej smutek pogłębiał się coraz bardziej. Zrezygnowana, po wielu godzinach wpatrywania się w drzwi, postanowiła pójść do domu ze spuszczoną głową i obolałymi nóżkami. I wtedy usłyszała cichy szelest, odwróciła się i za swoimi plecami ujrzała inne drzwi, piękne, kolorowe, które były lekko uchylone. Okazało się, że ten szelest to dźwięk przerzucanych kartek pięknych książeczek, bo za tymi pięknymi kolorowymi drzwiami mieściła się nowa biblioteka całodobowa. Jaki jest wniosek z tej historyjki?  Przestań skupiać się na tych drzwiach, które się zamykają a skoncentruj całą swoją energię na nowych, kolorowych, za nimi też może być ciekawy świat, może nawet bardziej kolorowy.  Dopóki ja koncentrowałam się na tym , co mnie przytłaczało, było szare i smutne, dopóki żyłam wspomnieniami, porażkami i nieszczęściem całego świata, sama też taka byłam. Swoje, czarne drzwi, zamykałam na to, co mogłoby ten świat przeobrazić. A wystarczyło się tylko odwrócić, zmienić kierunek patrzenia, wystarczyło uśmiechnąć się do siebie i zaakceptować. Zrobić ten jeden, najważniejszy krok. Najważniejszy i najtrudniejszy, bo postawiony samodzielnie i świadomie. Kolejne kroki też muszą być stawiane świadomie. Tak wiele naszych kobiecych porażek jest wynikiem życia na zasadach innych osób, za sprawą ich magicznych podpowiedzi, sugestii, wywieranych na nas emocji. Żeby się od tego wszystkiego uwolnić trzeba sobie samej zaufać. Och, jakie to trudne.

    1677082213994

    Jeżeli zastanowisz się dlaczego innym ludziom nie ufasz to odpowiedzi znajdziesz kilka, ale główna jest taka, że oni Cię kiedyś zawiedli. Jak można zaufać komuś, kto nie dotrzymał słowa raz, dwa, więcej? Jak można zaufać komuś, kto zawiódł Cię kilkakrotnie, dając nadzieję, a potem ją odbierał. To trudne i ryzykowne. Może się przecież powtórzyć, a tego nie chcesz. Dlaczego zatem sobie samej nie ufasz? Bo też siebie zawiodłaś nie raz. Postanowiłaś coś, obiecałaś sobie, że zrobisz albo nie zrobisz i nie dotrzymałaś sobie danego słowa. Skoro tak było, to może się przecież powtórzyć. Więc jak masz sobie zaufać? Lepiej jest dalej ufać innym i w razie czego to na nich zwalić odpowiedzialność.

    Przypomnij sobie ile razy postanowiłaś, że zmienisz coś w swoim życiu, ile razy miałaś zacząć zdrowo się odżywiać, ile razy przechodziłaś na dietę, ile razy zapisywałaś się na jakiś kurs, ile razy planowałaś zmianę pracy… i ile z tego dowiozłaś do końca? Mówi się, że najtrudniej jest zacząć, ja uważam, że najtrudniej jest dotrwać do końca. Sama tak wiele razy rezygnowałam z rewelacyjnego pomysłu, który miał zmienić moje życie. Poddawałam się na pierwszym zakręcie, bo nie ufałam sobie, bo zabierałam się za wiele rzeczy naraz, bo nie dostosowałam działań do swoich możliwości. A do wszystkiego, co w życiu robimy potrzebny jest plan, jakiś przepis.

    Upiekłam w swoim życiu wiele serników, ale nie wychodziły tak znakomite jak bym chciała, próbowałam swoich sił w biszkoptach, ale one też odbiegały od ideału, dopóki nie znalazłam odpowiedniego przepisu, który krok po kroku przeprowadził mnie przez wszystkie etapy tworzenia, aż postawiony na stole wzbudził zachwyt innych a u mnie dumę, która mnie rozpierała.

     Dobry przepis to już połowa sukcesu. Dobry plan na zmiany, na życie to też połowa sukcesu. Ja miałam z tym problem, jeśli Ty też go masz to rozłóż sobie swój plan na drobne, zacznij od jednej części, którą doprowadzisz do końca. Himalaista zdobywa jednocześnie tylko jeden szczyt, ale stara się robić to doskonale, do samego końca. Może Ty też zacznij od jednego szczytu, osiągnij go, na tyle ile możesz, ale zrób to.

    Pamiętaj, że dopóki się nie odwrócisz i będziesz wpatrzona w swoje znane, stare, czarne drzwi – nic się nie zmieni.

  • Nie martw się

    Jak to łatwo powiedzieć. Takie słowa same cisną się na usta, kiedy widzimy zatroskaną koleżankę, której zawalił się cały świat, jej świat.  Tymczasem kobieta, która ma milion spraw na głowie, problemy, które piętrzą się jeden po drugim, a do tego jeszcze niepewną przyszłość całej rodziny, nie chce słyszeć „nie martw się”. Co chce słyszeć? Czy w ogóle cokolwiek? Czy my, kobiety, opowiadając o swoich problemach chcemy słyszeć słowa wsparcia i porady? Czy my tego potrzebujemy? Jasne, że tak. Nawet jeśli uważamy, że nic i nikt nam nie pomoże, nawet jeśli uważamy, że tylko my same wiemy wszystko najlepiej. Chcemy wskazówki…jakiejkolwiek, która jak drogowskaz, pokieruje nas w dobrą stronę. Tylko czy chcemy słyszeć coś, co jest dla nas nie wygodne, co nie jest łatwe? Z rozmów z innymi kobietami, które wołają o pomoc, wysuwa się obraz łatwego koła ratunkowego. Tak bardzo potrzebują pomocy, ale nie stosują się do porad bo są za trudne, bo wymagają pracy, bo zmuszają je do wyjścia z dotychczasowego pudełka komfortu. Choćby ten komfort był piekłem, to jest piekłem znanym, stabilnym. Bardzo często słyszę od kobiet, że są zapracowane i nie mają na nic siły. Są przytłoczone obowiązkami, ale też sytuacją, która nas otacza i ma wpływ na stabilizację finansową. Na dodatek, one same, obarczają się winą za taki stan rzeczy. To poczucie winy jest czynnikiem dodatkowym i ciąży na kobiecie niczym kula u nogi. To naprawdę męczące. Już samo zamartwianie się i drążenie tego tematu pogrąża kobietę głębiej i głębiej. Ja nie jestem fanką takiego zamartwiania, wolę działanie, wolę odsunąć od siebie to, co jest przyczyną smutku a przyciągnąć do siebie same pozytywne myśli i działania. Bo przecież one gdzieś tam są.
    1677081983641

    Pierwszy obowiązek każdej kobiety to zadbać o siebie, więc zrób to. Przestań tylko mówić, zacznij wdrażać w życie.  Jeśli musisz to zmień sposób myślenia, przeprogramuj się na nowo. Z nowym oprogramowaniem łatwiej będziesz podejmować decyzje. Uwierz w swoją wartość i sama siebie pokochaj. Potrzebujesz przecież miłości. Potrzebujesz także innych kobiet, nie unikaj ich, wręcz przeciwnie, wysłuchaj. Nie musisz od razu zapisywać się do wszystkich grup wsparcia w swoim mieście, możesz przecież znaleźć takie kobiety w sieci. My potrzebujemy innych kobiet, potrzebujemy wysłuchać się nawzajem. Tego co je spotkało, jak rozwiązały swój problem, jak nauczyły się na nowo żyć.  To motywuje, inspiruje a czasem nawet może prowadzić ku zmianom. Wiesz przecież, że my wszystkie zasługujemy na szczęście, sukces i szacunek. Wiesz też, że nie jesteś jedyną kobietą, którą dotykają jakiekolwiek rozterki życiowe.

     Potraktuj te słowa jako wsparcie, bo wsparcia też potrzebujemy a tak często nie mamy go obok. Ale potraktuj te słowa również jako taki właśnie drogowskaz, bo iść trzeba dalej. Odciąć się grubą kreską od tego co było, minęło, może wyciągnąć wnioski na przyszłość, może zmienić otoczenie ale na pewno nie rozkminiać w nieskończoność tego, co już się wydarzyło. Kobiety bardzo często właśnie wracają do przeszłości, analizują, nakręcają się tylko po to, żeby kolejny i kolejny raz popadać w kiepski nastrój. Jedynie to może się przecież wydarzyć. Nie będzie żadnego rozwoju, nie postawisz kolejnego kroku, jeśli będziesz grzebać się w przeszłości. A życie przecież ma tak wiele kolorów, tak wiele radości. Co zatem możesz zrobić? Podjąć decyzję. Dojrzałą decyzję. Jesteś przecież dojrzałą kobietą, bardzo w to wierzę. Potrzebujesz konstruktywnej rozmowy. Dla mnie często najważniejszą i najbardziej skuteczną rozmową jest rozmowa z samą sobą. Zadawanie samej sobie pytań. One są najbardziej trafione. Obie strony doskonale się przecież znają i ja i ta druga, będąca moim odbiciem w lustrze. Kiedy zadasz sobie pytanie – czym się zamartwiasz? Po co to robisz? Jak się czujesz z tym zamartwianiem i czy chcesz tak dalej żyć, zobaczysz w swoich oczach odpowiedź. Mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną, że to bardzo często my same wiemy najlepiej co powinnyśmy zrobić i w jaki sposób rozwiązać swój problem, tylko nie dopuszczamy do siebie tego wewnętrznego głosu. Błąd. Trzeba go posłuchać, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie swoje pomysły i co najważniejsze, wdrożyć je w życie. Po to, aby nikogo nieświadomie nie zmuszać do powiedzenia „Nie martw się”