• Za granicą jest lepiej czy inaczej?

    Z czasów wczesnoszkolnych pamiętam doskonale obraz tzw. „zagranicy”. Kolorowej, pachnącej, bogatej i przede wszystkim „lepszej”. Wydawało mi się wtedy, że za tą granicą jest piękniejszy świat. Bez pustych półek w sklepach, bez godziny policyjnej, bez milicji, której wszyscy się bali. Później okazało się, że to nie tylko moje wrażenia i gdybania, ale rzeczywiście tamten świat był lepszy, dla mnie, małej dziewczynki, na pewno. Moim „zagranicznym” okienkiem były witryny Pewexu, który był po prostu bogaty, a jak bogaty, to lepszy. Co tu dużo mówić, małemu dzieciakowi wystarczy zapach papierka po gumie balonowej, żeby poczuć w sercu szczęście. Później, jako nastolatka widziałam tą „zagranicę” jako „raj” dla dzieci PRL-u. Duża część młodych ludzi wyjeżdżała „za chlebem”, zostawiali wszystko i jechali w nieznany świat pracować po to, żeby żyło im się lepiej, żeby mogli się czegoś dorobić i wrócić do kraju z pełnym portfelem. Byli tacy, którzy z nim wracali i tu budowali swój świat, ale byli też tacy, którzy już nie wrócili, bo tam odnaleźli swoje miejsce na ziemi.  Kiedy zostałam matką, również wiele moich znajomych wyjeżdżało, bo tam lepsze warunki, bo lepsza polityka rodzinna, lepsza pomoc państwa, bo było za tą „granicą” po prostu lepiej. Czy na prawdę było lepiej, nie wiem, na pewno było inaczej. Dziś mój obraz „zagranicy” jest bardziej klarowny i pewnie wiele kobiet, które czytają ten artykuł poza granicami Polski zgodzi się ze mną, że jest po prostu inaczej. Czasem łatwiej, czasem trudniej, czasem lepiej a czasem trzeba się napracować i przecierpieć swoje. Zmieniły się czasy i obraz „zagranicy” również się zmienił. Ale pozostało jedno – INNOŚĆ.

    IMG_20210227_182604_056

    Każdy wyjazd za granicę wiązał się i wiąże z odwagą, wiązał się i wiąże z podjęciem decyzji, wiązał się i wiąże ze zmianą. To przekroczenie granicy jest dla mnie momentem symbolicznym również w takim prywatnym życiu. A już w życiu kobiety, szczególnie. Doświadczyłyście pewnie kilka razy momentu przekraczania granic, Waszych granic. Czy to przez dzieci, partnera, pracodawcę… ktoś przekroczył granicę Twojej cierpliwości, dobroci, poświęcenia, wytrzymałości jakiejkolwiek. Gdzie te granice są, to już zależy od Ciebie, bo to tylko Ty je stawiasz. Taki moment przekraczania przez kogoś Twoich granic może spowodować duże zmiany, możesz wybuchnąć, możesz się popłakać, możesz zmienić całe swoje życie, bądź możesz nie zrobić nic, tylko je przesunąć. Nie wiadomo co gorsze.

    Inne osoby mogą Twoją granicę przekroczyć i wejść Ci na głowę, nie wiem czy wiesz, ale Ty sama również możesz tę granicę przejść. A za granicą również jest świat. Może trudny, może lepszy, może mało znany,  na pewno inny. Kobiety mają coś takiego w sobie, co pozwala im na nadużywanie cierpliwości, dobroci, czasem naiwności wobec samych siebie i po woli, bardzo po woli dojrzewają do podejmowania decyzji o zmianie, również o przekroczeniu swojej granicy.

    received_257033449248183

    Temu przekraczaniu może towarzyszyć strach, wątpliwości, brak wiary. Cała masa takich uczuć, które od razu spowodują powrót. Zamiast skupiać się na tych uczuciach wystarczy zamienić je na nadzieję, na spełnianie marzeń i na wiarę w siebie. Przekraczanie granic samo w sobie wzbudza w zasadzie złe emocje, ale również te złe możesz zamienić na coś dobrego, bo bardzo często to one są początkiem nowego życia. Pisałam kiedyś o pozytywnym dnie, które jest po to, żeby się od niego odbić i wznieść  na wyżyny. Granica jest też swego rodzaju dnem, bo zmusza wręcz do zrobienia kroku. I tylko od Ciebie zależy czy będzie to krok do przodu czy do tyłu, czy będziesz w tym granicznym punkcie stała, aż Ci nogi zdrętwieją. Z moich obserwacji wynika, że ciągle największą grupę stanowią kobiety, które granice przesuwają, zapominają o swojej konsekwencji, o planach, jakie miały w głowie, kiedy granice były stawiane i o tym, jakie wartości nimi wtedy kierowały. Sama się na tym łapię, że ciągle i ciągle przesuwam granice, że pozwalam sobie wejść na głowę i czekam na jeszcze gorszy moment.  Wiecie z czym to się wiąże? Oczywiście z poczuciem własnej wartości. Ono w takim momencie spada, spada i spada a przecież jest odpowiedzialne za nasze życie, dobre życie, piękne życie. I tak, dzisiaj będę nawoływać. Nie pozwólcie innym na przekraczanie własnych granic, nie przesuwajcie ich, a jeśli chcecie przekroczyć swoje… odwagi!!!

    Jeśli potraktujecie to przekroczenie jako wyzwanie, jako kolejny etap Waszego życia, to być może, doda Wam to siły, bo tę trzeba mieć. Nadzieją niech będzie dla Was fakt, że „za granicą” też jest życie, może lepsze, może nie, ale na pewno inne.