Przyjaciółko moja
Siedząc na brzegu wanny, zastanawiałam się co tu się przed chwilą wydarzyło? Natychmiastowe zasłabniecie, nie wiadomo skąd, nie wiadomo na jak długo straciłam przytomność i ocknęłam się, zlana zimnym potem. Problemy z tarczycą, guzy jajników i stres ciągnący się latami, zdaje się odzywać również w ten sposób. W pustym mieszkaniu, opuszczona przez męża, z dala od syna, który układa sobie życie w Australii, pomyślałam o niej. O przyjaciółce, która zniknęła z mojego życia wraz z pojawieniem się tego mojego jedynego, ukochanego. Potem miałam pretensje do niej, że się nie odzywa, że zapomniała i że w ogóle ma wszystko gdzieś. Dziś żałuję, że nie wie o moich problemach i nie mogę poprosić jej o pomoc. To tylko fragment mojej rozmowy z jedną z kobiet, którą dzięki pandemii poznałam w necie. Te refleksje spowodowały krótką analizę przyjaźni, których doświadczyłam, które dotyczyły moich znajomych. Czy przyjaźń jest a potem kończy się z dnia na dzień i przemija, jak kolejna pora roku? Przyjaciółki mają to do siebie, że zwierzają się sobie nawzajem z najskrytszych nawet przemyśleń i wspierają w podejmowanych decyzjach. Kibicują w nowych działaniach, doradzają, są dla siebie jednym, wielkim motywatorem. Czy ja się mylę?

Tak mi się zawsze wydawało. Wspólnie spędzany czas, jakieś imprezy, wakacyjne wyjazdy, pożyczane ciuchy i farbowanie włosów jedną farbą. Tyle wspólnych chwil i zdarzeń łączy bratnie dusze. Jasne, że z wiekiem te przyjaźnie zmieniają swe oblicze. Nowa praca, studia, wyjazd gdzieś daleko od domu, małżeństwo, dzieci, nowe problemy. Czy taka młodzieńcza przyjaźń jest na to gotowa? Nikt przecież o nich wtedy nie myśli. Sama nie doświadczyłam przyjaźni, która „trwa całe życie”, nie wiem jak to jest. Jestem nawet ostrożna w definiowaniu tych znajomości, bo do słowa „przyjaźń” mam ogromny szacunek i nie macham nim na prawo i lewo. Na różnych etapach swojego życia miałam bliższe i dalsze znajomości, koleżanki, no… może przyjaciółki. Dziś dzwoniłam do kilku z nich, i wiecie co? Cieszę się że te relacje są nadal dobre, inne, ale dobre.
Czy warto? Oczywiście, że tak. Przyjaciółka to towarzyszka nie tylko pięknych i radosnych chwil, ale także tych trudnych, smutnych, czasem tragicznych. I w takich chwilach czasem będzie nam pomocna. Oczywiście, jeśli nie ma takiej konieczności to również trzeba to uszanować. Są bowiem kobiety, które swoje problemy rozwiązują w samotności. Myślę jednak, że człowiek jako istota stadna jest wręcz stworzony do rozwiazywania problemów z kimś bliskim obok. Z kimś, kto spojrzy na dany problem z innej perspektywy. Doradzi, odwiedzie od jakiegoś nie trafionego pomysłu, lub przyklaśnie, jeśli wpadniemy na genialny pomysł. Nie jesteśmy w stanie zaplanować sobie przyjaźni i tego jak będzie wyglądała przez lata, nie jesteśmy w stanie stosować złotych zasad, aby przetrwała. Ja wiem jedynie, że w relacji… każdej relacji najważniejszy jest drugi człowiek. Wiem, że aby być prawdziwym przyjacielem trzeba skupić się na drugim człowieku. Swoje interesy, korzyści, odsunąć na bok. Trudno o taka przyjaźń, ale jak się już pojawi warto dbać, żeby nie żałować niczego i żeby mieć do kogo zadzwonić siedząc na brzegu wanny.
A Tobie przyjaciółko moja za wszystko dziękuję 😉
You May Also Like



Sieciowe kobiety
30 sierpnia 2019


NORMALNA PRACA
18 września 2019

